Zacznijmy od samego początku czyli od lotu. 12-to godzinny lot do LV to istna katorga dla mojego organizmu. Poczynając od suchości oczu kończąc na spuchniętych stopach choć pomimo siedzenia na samym środku samolotu, nie ma co narzekać wynagradzały to niesamowite widoki z okienek :) . Mimo że lot dłużył się w nieskończoność, było warto, bo to co zobaczyłam na miejscu spełniło moje oczekiwania wyglądu " wielkiego świata " . Po samym wylądowaniu i przejściu przez niezliczoną ilość bramek nastał czas podróży do hotelu . Wychodząc z lotniska na parkingu czekała bialutka limuzyna ( marzenie ? jak szaleć to szaleć !) . Jadąc mogłam już zaobserwować niezliczoną ilość bogatych widoków: drogich aut, ogromnych hoteli czy nawet kopię wieży Eiffla.
Najlepsze w Ameryce są bajeczne widoki, uwielbiam pejzaże z palmami <3 .
Po wejściu do hotelu w sercu samego LV wyglądającego jak większość tam budynków (ciekawa konstrukcja , 90% to błyszczące duże okna) zachwyciłam się złotym wnętrzem, dużą ilością roślinności, ogrom drogich restauracji i przejściem do kasyna. Po najdłuższej i najbardziej wyczerpującej podróży samolotem w życiu, w końcu mogłam wejść do pokoju. Ogromne dwuosobowe łóżko z kilkoma materacami, biurko z wbudowaną mini-lodówką, łazienka z przeszklonym prysznicem, wielka szafa z lustrem i przepiękny widok z 5 piętra na hotelowe baseny i okoliczne kasyna i restauracje.
Wykończona wrażeniami, zmianą czasową i wysokimi temperaturami zasnęłam.
Kolejne dni podróży opiszę w kolejnych postach :)
Jeśli początek mojej podróży Ci się spodobał --> zostaw komentarz ;p
ale zazdroszczę takiej podróży :D
OdpowiedzUsuńPrzecudowne miejsce ☺️
Usuńoj jeny też chce tak heh <3 Moje marzenie Las Vegas ogólnie USA
OdpowiedzUsuńzapraszam
mój blog |KLIK|
Może marzenie się kiedyś spełni ☺️ Odwiedzę 😉
Usuń